Post autor: Slawek P » 15 września 2025, 12:57
GreeN_DG pisze:https://miejskireporter.pl/motoparalotniarz-spadl-z-wysokosci-pilot-przezyl-po-tym-jak-wbil-sie-w-dach-budynku
Niezbyt precyzyjny opis zdarzenia, więc sprostuję co się wydarzyło w telegraficznym skrócie.
W tym dniu wystartowałem dwukrotnie. Warunki wręcz idealne, wiaterek ledwie 1 m/s max.
Przy pierwszym starcie wypadł mi telefon, więc wylądowałem, poprawiłem skrzydło, podpięcie taśm i haczyków speeda, rzut oka na prawidłowość podpięcia i w górę...
Zrobiłem krąg nad startowiskiem i obrałem kierunek nad las i rzekę gdzie na około 200 metrach wysokości chciałem sprawdzić działanie speeda.
Po wciśnięciu belki, poczułem mocne szarpnięcie i odruchowo szukałem klamki zapasu pod prawą ręką, ale zapas już był w górze...
No i zaczęło się opadanie, skrzydło opadało krawędzią natarcia równolegle ze mną działając jak żagiel a ten lekki wiatr zepchnął mnie na dach budynku gospodarczego. Przygotowałem się na uderzenie, ale eternit i napęd zamortyzowały uderzenie dzięki czemu wyszedłem z tego bez żadnego siniaka i zadrapania. Największym zaskoczeniem podczas opadania było to, jak daleko mnie zniosło nad budynki - nawet przewidując takie zdarzenie nie dałbym wiary na taką odchyłkę. Napęd Tornado 280 (10 godzin nalotu), skrzydło Dudek Nucleon 26 ( 20 godzin nalotu), zapas Squad Light 42, 10 godzin nalotu, praktycznie nowy. Skrzydło, zapas i ja - bez szwanku, w napędzie do wymiany rama, kosz, kolanko rezonansu i dwa płaty śmigła.
Dodam jeszcze że w moim starszym napędzie mam uprząż SupAir i nigdy nie było z nią żadnych problemów, w tym napędzie jest uprząż Dudka, obawiam się że boję się na niej latać po początkowym zachwycie.
Ot, i cała historia...

[quote="GreeN_DG"]https://miejskireporter.pl/motoparalotniarz-spadl-z-wysokosci-pilot-przezyl-po-tym-jak-wbil-sie-w-dach-budynku[/quote]
Niezbyt precyzyjny opis zdarzenia, więc sprostuję co się wydarzyło w telegraficznym skrócie.
W tym dniu wystartowałem dwukrotnie. Warunki wręcz idealne, wiaterek ledwie 1 m/s max.
Przy pierwszym starcie wypadł mi telefon, więc wylądowałem, poprawiłem skrzydło, podpięcie taśm i haczyków speeda, rzut oka na prawidłowość podpięcia i w górę...
Zrobiłem krąg nad startowiskiem i obrałem kierunek nad las i rzekę gdzie na około 200 metrach wysokości chciałem sprawdzić działanie speeda.
Po wciśnięciu belki, poczułem mocne szarpnięcie i odruchowo szukałem klamki zapasu pod prawą ręką, ale zapas już był w górze...
No i zaczęło się opadanie, skrzydło opadało krawędzią natarcia równolegle ze mną działając jak żagiel a ten lekki wiatr zepchnął mnie na dach budynku gospodarczego. Przygotowałem się na uderzenie, ale eternit i napęd zamortyzowały uderzenie dzięki czemu wyszedłem z tego bez żadnego siniaka i zadrapania. Największym zaskoczeniem podczas opadania było to, jak daleko mnie zniosło nad budynki - nawet przewidując takie zdarzenie nie dałbym wiary na taką odchyłkę. Napęd Tornado 280 (10 godzin nalotu), skrzydło Dudek Nucleon 26 ( 20 godzin nalotu), zapas Squad Light 42, 10 godzin nalotu, praktycznie nowy. Skrzydło, zapas i ja - bez szwanku, w napędzie do wymiany rama, kosz, kolanko rezonansu i dwa płaty śmigła.
Dodam jeszcze że w moim starszym napędzie mam uprząż SupAir i nigdy nie było z nią żadnych problemów, w tym napędzie jest uprząż Dudka, obawiam się że boję się na niej latać po początkowym zachwycie.
Ot, i cała historia... :)