Post autor: uriuk » 02 grudnia 2025, 17:33
Kiedyś na jesien miałem na całych Wzgórzach Trzebnickich, aż do Twardogóry permanentne +2 m/s. Wyniosło mnie bez silnika na 1600 m. W Ostrowie do którego leciałem, wiało 16 m/s, oczywiscie z południa, czyli w poprzek pasa. Startowałem we Wrocławiu przy 6 m/s wzdłuż pasa. Kierunki pasów w Ostrowie i we Wrocławiu niewiele się różnią. Przyznam się, że lo lądowanie to była kontrolowana katastrofa, to znaczy nie liczyłem za bardzo, że sprzęt ocaleje (to był SZD-45 Ogar), chciałem się tylko rozbić możliwie blisko hangaru LPR, który nota bene generowal niezłe rotory. Udało się jakimś cudem posadzić Ogara bez szwanku, nawet na pasie startowym. Głownie dzięki szkoleniu w takich lądowaniach, które mi kiedyś przeprowadził Zbyszek Kunas podczas lotów falowych na Żarze. Tak więc fala potrafi sięgnąć Ostrowa Wielkopolskiego, ale nie polecam

Kiedyś na jesien miałem na całych Wzgórzach Trzebnickich, aż do Twardogóry permanentne +2 m/s. Wyniosło mnie bez silnika na 1600 m. W Ostrowie do którego leciałem, wiało 16 m/s, oczywiscie z południa, czyli w poprzek pasa. Startowałem we Wrocławiu przy 6 m/s wzdłuż pasa. Kierunki pasów w Ostrowie i we Wrocławiu niewiele się różnią. Przyznam się, że lo lądowanie to była kontrolowana katastrofa, to znaczy nie liczyłem za bardzo, że sprzęt ocaleje (to był SZD-45 Ogar), chciałem się tylko rozbić możliwie blisko hangaru LPR, który nota bene generowal niezłe rotory. Udało się jakimś cudem posadzić Ogara bez szwanku, nawet na pasie startowym. Głownie dzięki szkoleniu w takich lądowaniach, które mi kiedyś przeprowadził Zbyszek Kunas podczas lotów falowych na Żarze. Tak więc fala potrafi sięgnąć Ostrowa Wielkopolskiego, ale nie polecam :)