MariusG pisze:Jako uzupełnienie - klatka z filmu
Co chciałeś na tej klatce pokazać?
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
MariusG pisze:Jako uzupełnienie - klatka z filmu
Zbyszek Gotkiewicz pisze:Pilot tandemu miał zasłoniętą widoczność do przodu przez pasażera. Dzięki temu mamy kolejne przesłanie do pilotów tandemowych: lepiej mieć pasażera zawsze niżej.
PrzemKam pisze:Zbyszek Gotkiewicz pisze:Pilot tandemu miał zasłoniętą widoczność do przodu przez pasażera. Dzięki temu mamy kolejne przesłanie do pilotów tandemowych: lepiej mieć pasażera zawsze niżej.
Zbyszek przemyśl zanim dajesz zalecenia. Albo skonsultuj to z kimś i przeanalizuj takie zalecenia. To co teraz sugerujesz aby pasażer był niżej powoduje że pasażer przy starcie dłużej biegnie gdy pilot jest już w powietrzu oraz wcześniej dotyka ziemi. Jak myślisz- ile będzie wypadków z urazami nóg pasażera przy takim układzie?
Czy może zasugerujesz idiotyczny i żenujący sposób lądowania z pasazerem na tyłku jaki stosują w górach bo nie umieja normalnie wylądować?
Zbyszek Gotkiewicz pisze:PrzemKam pisze:Zbyszek Gotkiewicz pisze:Pilot tandemu miał zasłoniętą widoczność do przodu przez pasażera. Dzięki temu mamy kolejne przesłanie do pilotów tandemowych: lepiej mieć pasażera zawsze niżej.
Zbyszek przemyśl zanim dajesz zalecenia. Albo skonsultuj to z kimś i przeanalizuj takie zalecenia. To co teraz sugerujesz aby pasażer był niżej powoduje że pasażer przy starcie dłużej biegnie gdy pilot jest już w powietrzu oraz wcześniej dotyka ziemi. Jak myślisz- ile będzie wypadków z urazami nóg pasażera przy takim układzie?
Czy może zasugerujesz idiotyczny i żenujący sposób lądowania z pasazerem na tyłku jaki stosują w górach bo nie umieja normalnie wylądować?
Przemek. Mój rekord to 90 tandemów w weekend. Mówi ci to coś? Uważam że jest dużo bezpieczniej w czasie startu gdy pasażer odrywa się później niż pilot a lądowanie pasażera jest na protektor. Nie miałem jeszcze wypadku tfu tfu odpukać. Oczywiście cały czas się uczę i chętnie podyskutuję nad tym jak robić to lepiej.
 90 w wknd to dużo ale wcale  mnie nie szokuje
 90 w wknd to dużo ale wcale  mnie nie szokuje 
uriuk pisze:Spadochronowe tandemy laduja na tylek. I nie maja protektora.



JaroXS pisze:Przepraszam ale czytajac ta przepychanke poplulem telefon
Chcialbym widziec te 90 tandemow w weekend czyli sobote i niedziele
Merytorycznie to nie ma nic zlego w ladowaniu z pasazerem na protektor. Wrecz wskazane dla minimalizacji urazow w lotach komercyjnych ktorych w weekend mozna zrobic gora 30
 , wiesz może co to jest "DŁUGI wickend" ? .
 , wiesz może co to jest "DŁUGI wickend" ? . .
.JaroXS pisze:Wiem co to jest weekend i przedluzony np. Przez dwa dni dlatego poplulem telefon.
Zbyszek Gotkiewicz pisze:Można też zrobić to w stylu kolacja ze świecami, ale mamy ubogie społeczeństwo i mało kogo stać na długie loty termiczne.
calhal pisze:Zbyszek Gotkiewicz pisze:Można też zrobić to w stylu kolacja ze świecami, ale mamy ubogie społeczeństwo i mało kogo stać na długie loty termiczne.
Ile ten 5cio minutowy zlot 1 z 45 kosztuje? 250 zeta? 300?
Jest paragon?
Dla porównania, w St Hil 20 minutowy lot, z kierowcą, autem i paragonem kosztuje 350zeta. Bez napinki.
JakubM pisze:der pisze:Dziękuję za opis. Czy ktoś wie cokolwiek na temat pierwszego wypadku? Sam byłem w tamtym tygodniu w Dolomitach i śmigło latało nadzwyczaj rzadko. Tym bardziej zaskoczyła i zasmuciła mnie wzmianka o czyjejś śmierci.
Wiem tylko tyle ze pilotem był Radosław Masztalerz.
Radosław Mastalerz, 46-letni polski pilot paralotniowy wyzdrowiał po pięciu godzinach interwencji Aiut Alpin Dolomites i Alpine Rescue rozbił się z powodów, które nie zostały jeszcze wyjaśnione: z powodu silnego wiatru dwóch ratowników musiało wspiąć się na ścianę, aby dotrzeć do ciała. Mężczyzna opuścił pułkownik Rodellę.
TRENTO Przechodząc między snem a rzeczywistością, w ciągu dwudziestu czterech godzin bezpłatny lot paralotnią z Col Rodella był fatalny dla dwóch czterdziestolatków. Po śmiertelnym wypadku w niedzielę polski pilot paralotniarstwa - 46-letni Mastalerz Radosław, stracił życie wczesnym popołudniem - rozbijając żagiel w pobliżu Punta Penia, najwyższego szczytu na Marmoladzie i wszystkich innych Dolomity. On także po zejściu ze wzgórza Val di Fassa, jednego z najpopularniejszych miejsc dla entuzjastów paralotniarstwa. Dwa dni temu Thomas Oberperfler - 40-letni mężczyzna z Merano - przypadkowo wpadł w turbulencję z żaglem, który zamknął się z przodu i uderzył w ziemię na kilkadziesiąt metrów, nie pozostawiając drogi dla Alto Adige. Wczoraj jednak 46-letni Polak rzucił się w niebo z pułkownika Rodelli w kierunku Marmolady, aby móc wykonać tak zwane „górne lądowanie”, czyli lądowanie na zboczu górskim, który pozwala mu ponownie wystartować. Ale zanim osiągnąłby najwyższy punkt lotu z żaglem, mężczyzna straciłby kontrolę nad paralotnią z powodu wiatru i zderzył się ze ścianą szczytu Punta Penia, umierając natychmiast na wysokości 3000 metrów. W tym momencie żagiel rozbił się na 200 metrów, a następnie utknął między skałami w kominie na południowej ścianie Marmolady, nie kończąc zejścia na ziemię. Tak jak początkowo myśleli ratownicy, zaalarmowani około godz. 14.15 przez turystę, który był w innej części góry i widział tragiczny wypadek. Dlatego lokalizacja poszkodowanego nie była natychmiastowa. Ale jeszcze trudniejsze akcje ratunkowe stanowiła zła pogoda. Helikopter z alpejskich dolomitów Aiut - na wniosek koordynatora obszaru operacyjnego północnego Trentino ratownictwa górskiego - trzykrotnie próbował dotrzeć do bieguna, ale we wszystkich trzech przypadkach nie udało mu się wylądować ratowników bezpośrednio na miejsce wypadku z powodu silnego wiatru. W związku z tym operatorzy ratownictwa górskiego stacji Alta Val di Fassa musieli interweniować i dotarli do mężczyzny wspinającego się od dołu przez około 150 metrów. Ciało zostało następnie ponownie złożone i przeniesione na półkę, a następnie wyciągnięte z helikoptera za pomocą wyciągarki i ostatecznie przetransportowane do komory grobowej w Canazei. Akcje ratunkowe można było zatem zakończyć dopiero późnym popołudniem, około godziny 19, po pięciu godzinach interwencji.
PrzemKam pisze:calhal pisze:Zbyszek Gotkiewicz pisze:Można też zrobić to w stylu kolacja ze świecami, ale mamy ubogie społeczeństwo i mało kogo stać na długie loty termiczne.
Ile ten 5cio minutowy zlot 1 z 45 kosztuje? 250 zeta? 300?
Jest paragon?
Dla porównania, w St Hil 20 minutowy lot, z kierowcą, autem i paragonem kosztuje 350zeta. Bez napinki.
Podstawowy lot widokowy w Polsce, z paragonem lub fakturą kosztuje od 200zł do 350 w zależności od miejsca realizacji
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że we francji lot kosztuje poniżej 100 euro, jesli tak to bardzo tanio ;P
JakubM pisze:Radosław Mastalerz, 46-letni polski pilot paralotniowy (...)
PrzemKam pisze:JaroXS pisze:Wiem co to jest weekend i przedluzony np. Przez dwa dni dlatego poplulem telefon.
Jarek zapraszam do Borska w ładny słoneczny weekend..
Mój "rekord" to 33 tandemy w dzień (niedziela), wcześniej zrobiliśmy w piątek po 18 a w sobotę po 24 tandemy. Dwa dni odpoczynku/spania potrzeba po takim maratonie. Standard jaki narzuciłem w Borsku, nauczony tym doświadczeniem, to nie przekraczać 20-22 tandemów na dzień. Weekend liczymy jako piątek, sobota i niedziela. Hole sa na 500-700metrow, lot trwa około 10-12minut z lekką spiralka, jakimś wingoverkiem.
Wierzę w te zbyszkowe realizacje w jakiś przedłużony weekend, nic nadzwyczajnego

 Nadal mam uśmiech na twarzy jak wymawiam tą liczbę
 Nadal mam uśmiech na twarzy jak wymawiam tą liczbę 
 ? Do tandemów na linie zawsze jest obsługa naziemna, która w trakcie wykonywania lotu poprzednika już ładnie tłumaczy z czym to się je. Sama klienta przygotuje, skrzydło rozłoży, a jeszcze kto inny linę przywiezie już o wyciągarce i wyciągarkowym nie wspominając. I ta obsługa stanowi największy koszt. To czy lot trwa 5,15 czy 45 minut nie ma większego znaczenia. Ogranicznikiem czasu spędzonego w powietrzu na nizinach zwykle jest potrzeba klienta (jeśli to jego pierwszy lot, to zwykle emocji ma w nim tyle, że nawet taki zlot wystarczy) oraz warunki, bo klientom najbardziej pasuje w sobotę lub niedzielę popołudniu, niezależnie od tego co na ziemi i na niebie się dzieje.
? Do tandemów na linie zawsze jest obsługa naziemna, która w trakcie wykonywania lotu poprzednika już ładnie tłumaczy z czym to się je. Sama klienta przygotuje, skrzydło rozłoży, a jeszcze kto inny linę przywiezie już o wyciągarce i wyciągarkowym nie wspominając. I ta obsługa stanowi największy koszt. To czy lot trwa 5,15 czy 45 minut nie ma większego znaczenia. Ogranicznikiem czasu spędzonego w powietrzu na nizinach zwykle jest potrzeba klienta (jeśli to jego pierwszy lot, to zwykle emocji ma w nim tyle, że nawet taki zlot wystarczy) oraz warunki, bo klientom najbardziej pasuje w sobotę lub niedzielę popołudniu, niezależnie od tego co na ziemi i na niebie się dzieje. Wróć do „Bezpieczeństwo i Wypadki”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość