Zbyszek Gotkiewicz pisze:To zależy jaką się ma życiówkę

też racja

A gdyby ktoś nie miał FB to wklejam też goły tekst:
Czy na blasze można polecieć życiówkę?
Tak, pod warunkiem, że prognozy będą mało optymistyczne.
Zaczęło się to w Konopkach. Weekend i brak lepszej alternatywy przywiózł nas właśnie tutaj pomimo raczej słabych prognoz.
Startuję pierwszy, chmur nie ma, są podmuchy wiatru sugerujące pracę termiki, hol w mocnym duszeniu, wyczepiam się raptem 360 metrów ponad ziemią, po chwili znajduję jakiś komin, trochę porwany i słaby, ale kręcę, zaraz odpala Marecki i dolatuje do mnie, kręcimy razem.
Komin się skończył na 800 metrach, wiatru około 25-30 km/h z południowego wschodu, lecimy dalej, nie wygląda to optymistycznie, chmur wciąż ni ma, jest trochę poszarpanych bąbli, kręcę każdego aby tylko utrzymać się w powietrzu, Marecki zaraz melduje lądowanie, rozważam wylądowanie koło niego nie dając wiary w możliwość tego dnia, ale postanawiam jeszcze spróbować porzeźbić trochę.
Spadam na 300 metrów desperacko rozglądam się za czymkolwiek co pomoże zlokalizować jakiekolwiek noszenie, paczam w prawo a tam bocian majestatycznie kręci i widocznie się wznosi, dolatuję do niego i bingo! 2 m/s do góry, ciasne, turbulente, ale żre! Wykręcam 1600 metrów i lecę dalej, cały czas bardzo ostrożnie, ciągle patrząc na doskonałość, zwalniając w najsłabszych nawet noszeniach.
Wiatru cały czas bardzo dużo, więc dystans robi się sam, nawet przy kręceniu byle czego. Przy ziemi dość ostro i nieprzyjemnie, więc za wszelką cenę staram się trzymać wysokość.
I tak od komina do komina dowiosłowałem na wysokość Grudziądza. Widzę chmury przed sobą, na przyrządach widzę szybowce na dużej wysokości, pojawia się iskierka nadziei na lepszy warun.
Dolatuję w okolice Nowych. Chmura przed Wisłą ładnie wydała, wykręcam 2100 i lecę dalej z wiatrem. Za Wisłą znów blacha, ale w oddali nad lasami widać piękne, soczyste cumuluski. Znów bardzo cierpliwie i ostrożnie lecę.
Dolatuję do Borów Tucholskich, lasy nagrzane przez cały dzień ładnie oddają, kominy klasycznie urywają się z przecinek albo granic lasu, noszenia wyraźnie mocniejsze niż wcześniej, raz na uśredniaczu zobaczyłem 6,7 m/s do góry, chmurki po trasie wciąż jędrne i kształtne, pojawia się nieśmiała nadzieja na zobaczenie 200 km na liczniku i jeszcze bardziej nieśmiała na zobaczenie morza i 300 km, jednocześnie rozkmina jaką trasę obrać, żeby nie wracać 3 dni z przelotu, bo auto w Konopkach, a następnego dnia mieliśmy jechać na Skrzyczne
Paczam w telefon a tam MMarek Dmochowskipisze, że jadą z MMichał Piotrowskim za mną i będzie zwózka, ufff... jeden problem z głowy.
Cisnę dalej, pojawia się 200 km na liczniku, ja pod podstawą na 2500m, pode mną lasy, jeziora, łąki, jest mega malowniczo, pięknie. Krzyczę z radości.
Lecę po 300 z lądowaniem na plaży.
Widzę morze w oddali.
Niestety chmury po zakładanej trasie do Ustki się rozpadły, zmieniam plan, trawersuję na Darłowo, bo tam jeszcze w oddali widzę chmury. Niestety nie działają, gdzieniegdzie resztki termiki, próbuję wykręcać, ale się nie udaje. Ląduję między Bytowem a Słupskiem. 300 nie ma, ale i tak jest zajebiście.
Pakuję się, za godzinę przyjeżdża mój nieoceniony support team.
Wracamy do Konopek na latanie w niedzielę, z międzyspaniem przy jeziorku w okolicach Ostródy.
Michał leci swoją życiówkę do Bytowa, Marecki czwartą stówę w tym miesiącu, a ja daję w glebę po wykręceniu podstawy.
Zgarniam Mareckiego, Michała i LLukasz Sieminski, który wylądował niedaleko Michała i wracamy do domu.
Było zajebiście.
https://xcportal.pl/node/215052#niviuk #niviukparagliders #artik6