
Podejrzewam, że była to para, która prawdopodobnie założyła na stoku gniazdo i zwyczajnie broniła swojego terenu, bo nie podejrzewam ich o ptasią złośliwość. Sytuacja powtórzyła się po kilku godzinach na koniec dnia, gdy większość paralotni już wylądowała i zostało nas w powietrzu trzech, ale znowu mam wrażenie, że atakowały głównie mnie, choć już nie tak zawzięcie.
No ale do czego zmierzam? Czy jest jakiś dobry sposób na taka okoliczność ? Czy lepiej ignorować i udawać martwego ?

Może jednak powinniśmy grzecznie wylądować i odpuścić dawny wyczekiwany warun, pozwalając ptakom cieszyć się spokojem? A może wręcz przeciwnie, przyzwyczajać ich do łagodnych i przyjaznych paralotni

Myślę, że jest to problem. Słyszałem o podobnych problemach w Kudowie i na Rudniku z przed jakiegoś czasu, gdzie ptaki porwały kilka glajtów.
Może jednak latać "kupą" bo jak wiadomo kupy nikt nie ruszy. My im ( ptakom ) krzywdy raczej nie robimy i może niech lepiej się do nas przyzwyczają aby jakoś razem dzielić się powietrzem.
http://glajtem.pl/foty/909ba33c7c26e3b1 ... e621dc.jpg