Postautor: der » 21 kwietnia 2018, 09:38
uwaga, długie
No to napiszę jak to zwykle wygląda (zakładając, że obierzesz drogę jaką sobie wymyśliłeś)
Szkolenie, pierwsze zapoznanie ze skrzydłem, pierwsze zloty, odbędziesz najpewniej na Jaworzynce.
Kurs na linie w Alti odbędziesz w miejscowości Zator. A właściwie jej okolicach na miejscowym lotnisku aeroklubowym. Lotnisko to mocno powiedziane, ale do powyższych się nadaje.
Szkolenie na holach przeprowadzi Paweł Trzęsowski vel PAT. Od wielu lat wykonuje to dla Tamary Dudek.Tej wydawałoby się krótkiej, dwudniowej znajomości nie warto ignorować, gdyż zapewne w przyszłości wasze drogi ponownie się skrzyżują.
Egzamin będziesz mógł odbyć również w Alti. To istotna informacja. Obecnie co raz więcej instruktorów stara/postarało się o uprawnienia egzaminacyjne, ale... nie zbyt chętnie godzą się na wykorzystanie tej funkcji na potrzeby obcej szkoły.
Kiedy już nauczysz się latać, a właściwie będzie Ci się tak wydawać, Odległość 120km ocenisz, za całkiem okazyjną. Tym bardziej, że holowanie w Łękach to obecnie rzeczywiście swoista okazja. Po kilkunastu, może kilkudziesięciu zlotach, okraszonych kilkoma bohaterskimi puszczeniami się z jednym kominem za drogę czy za las, w końcu dojrzejesz do oceny, że latać właściwie jeszcze nie potrafisz, i wybierzesz dwie popularne drogi.
Albo pójdziesz w PPG albo dojrzejesz do decyzji, że jedynym sensownym rozwiązaniem by zacząć będzie na początek pierwszy, a potem kolejne tygodniowe wypady na południe.
Pierwszym wypadem na jaki się zdecydujesz będzie już kultowy wypad nad Bohinjskie Jezioro do Słowenii. To niezwykle urokliwe, bardzo ulubione przez Tamarę, ale również bardzo kapryśne pogodowo miejsce. 15-20 minutowe zloty, podczas których będziesz się napawał widokami i za razem stresem z racji przewyższenia, będą Cię oswajały z powietrzem.
Zwykle jednak pod koniec takiego bardzo atrakcyjnego organizacyjnie i towarzysko wyjazdu stwierdzisz, że szukałeś czegoś więcej.
I tu prawdopodobnie ponownie, tak w każdym razie bywa często skrzyżują się wasze drogi z PATem. Dlaczego akurat z Nim ? Bo trudno go nie lubić, poza tym to taki kolejny poziom dydaktyki, który warto zaliczyć na swojej drodze do samodzielnego latania.
Następnym Twoim wyjazdem, może okazać się wypad na Lijak. Takie wielkie nic. Pagór, z przedpolem, z którego potencjału nie skorzystasz prawdopodobnie jeszcze przez 2-3 sezony. Ale to dobry szczebel rozwojowy, a wspomniany PAT to chyba jeden z niewielu już instruktorów, który organizuje regularne 3-4 co roczne wyjazdy w tym kierunku. Na Lijaku warto się wylatać. Jeśli będzie taka potrzeba, powtórzyć go 2 albo 3 krotnie, najlepiej w nie dużym odstępie czasu. To wydawałoby się nudne dla dobrze latającego pilota miejsce, daje wszystko to, czego potrzebuje świeżo upieczony kursant. Bezpieczeństwo dolotu, możliwość lotów zboczowych, kręcenia termiki na przedpolu, oswojenie się z innymi w powietrzu, w końcu przełamanie się w kwestii oderwania od "cycka" i możliwość podjęcia swoich pierwszych decyzji przelotowych.
Potem będziesz mógł podjąć decyzję co do odwiedzania innych miejsc. Unikając jednak jeszcze samodzielnych wypadów.
Z potencjału naszych polskich gór, nie skorzystasz zapewne jeszcze długo. Bo warunki przelotowe na więcej niż dwa dni pod rząd (a żeby jeszcze w w weekend pchiii) to jak wygrać w totka.
Etap, podczas którego miałbyś się spotkać z Markiem Mastalerzem vel Cloudbase, pozostawiłbym na deser po tym wszystkim co powyżej.
Podczas wypadów z Markiem nauczysz się latać przez duże L. Jednak na początek to może być dla Ciebie zbyt wiele.
Wybór wyjazdu z instruktorem daje nie tylko komfort własnego rozwoju, ale możliwość odpłatnego wypożyczenia sprzętu. Jednak warto pamiętać, że o taki sprzęt należy dbać bardziej niż o swój bo w razie uszkodzenia bardzo łatwo stać się jego właścicielem.
A o lataniu na linie w okolicy Warszawy po prostu zapomnij. Nie myśl o tym, bo takie zjawisko prawie nie istnieje.