Kefir pisze:Moim zdaniem zaleciałeś drogę dwom pilotom.
Najpierw pilotowi, który leciał przed Tobą na klifie (nazwijmy go pilotem C). Odbiłeś w prawo przed nim zamiast lecieć "gęsiego" tak jak np w pierwszych sekundach drugiego filmiku.
Zakręt zrobiłes dosyć szeroko (w porównaniu z tymi z drugiego filmu) co zapewne spowodowało, że pilot C odleciał jeszcze dalej od klifu.
Dzięki za opinię. Czy możesz, proszę, sprecyzować w jaki sposób Twoim zdaniem zaleciałem drogę pilotowi C i zmusiłem go do odejścia od klifu? Tego fragmentu nie kumam.
Pilot C był przede mną, powiedzmy 20-30m. Razem rozpoczynamy zakręt. Po zakręcie Pilot C jest za moimi plecami (zakładam, że w tej samej odległości w której ja wcześniej byłem za nim). Nie rozumiem ani w jaki sposób miałbym go zmusić do odejścia od klif, ani w jaki sposób Pilot C miałby mieć udział w tym zdarzeniu (jak to opisujesz niżej).
Kefir pisze:Pilot B widząc szerszy zakręt i na dodatek pilota C z Twojej lewej strony słusznie zakładał, że powinien przelecieć po Twojej prawej stronie. iIdać, że pilot B przez chwilę się zastanawiał co zrobić, anjpierw gwałtownie hamując a potem dynamicznie zakręcając w lewo.
Nie wiem skąd wiesz co widział i myślał Pilot B. Ja mogę tylko się podzielić tym co od niego usłyszałem tuż po zdarzeniu: "Myślałem, że skręcasz w lewo więc skręciłem w stronę klifu." Nie wspominał o zalatywaniu mu drogi, hamowaniu itd. Dynamiczny zakręt zaczął się dopiero gdy dostrzegł że idziemy na kursie kolizyjnym. Znów cyctat: "Kiedy zorientowałem się, że skręcasz w prawo, bałem się, że jest już za późno bym zmienił kierunek skrętu" (tu się z nim zgadzam - w tej konfiguracji było już za późno by ktokolwiek z nas zmienił kierunek skrętu).
I kolejne przemyślenie: jestem przekonany, że gdybym, jak tu jest sugerowano, zakończył zakręt wcześniej, a pilot B utrzymał kierunek bylibyśmy na kursie kolizyjnym i tym samym
wymusiłbym na Pilocie B reakcję. To ostatnia rzecz którą chciałbym zrobić.
Zakręt dokręcałem by mu ustąpić by, przede wszystkim, mógł kontunuować lot swoim kursem, a dodatkowo, po zakończeniu mojego skrętu możliwie głęboko na klifie umożliwić mu lot blisko krawędzi klifu. Innymi słowy, oczekiwałem, że Pilot B będzie chciał wrócić nad krawędź klifu lecz spodziewałem się że zgodnie z zasadami miniemy się po swojej lewej stronie.
Na koniec: to że różne opinie tutaj padają pokazuje jak niebezpieczne jest latanie w takim ciasnym miejscu. Nie wiadomo jak nasz manewr zinterpretuje inny pilot, nie wiadomo jak zareaguje. Wypadek zdaje się być tylko kwestią czasu. I to jest dla mnie najważniejszy wniosek z tego zdarzenia. Nie dziwię się tym którzy nie chcą w takich miejscach latać.
Z góry przepraszam Pilota B jeśli powyższe cytaty są nieprecyzyjne lub przekręcone. Nie mam ich nigdzie ani nagranych ani zapisanych - polegam na mojej niedoskonałej pamięci. Zdaję sobie też sprawę, że Pilot B w rozmowie tuż po zdarzeniu, w stresie jakim wywołała ta sytuacja, mógł nie powiedzieć mi wszystkiego co myślał, a także widzieć tę sprawę inaczej po jej przeanalizowaniu na spokojnie.