Cała ta dyskusja nawet dosyć ciekawa, tylko niestety jest jeden problem z tym co niektórzy z Was, w tym ciacholot i prokopcio, piszecie. Bez urazy oczywiście, nie piszę tego by kogoś obrazić.
Fundamentalna różnica między nauką a religią jest taka, że do tej pierwszej żadna wiara nie jest potrzebna. Na przykład w ewolucję nie trzeba wierzyć, to jest fakt. Można zagłębić się w temat, zobaczyć jakie nauka daje narzędzia, i zdobyć dowody samemu. Podobnie z resztą jest kulistością Ziemii - tu w nic nie trzeba wierzyć, można to samemu zbadać.
Drugi problem jest związany z podstawową cechą nauki i naukowców - byciem świadomym swojej ignorancji. To nie jest problem do wstydu, wręcz przeciwnie. To, że czegoś jeszcze nie wiemy, nie oznacza, że na siłę trzeba to tłumaczyć jakimś bogiem, bogami czy inną siłą wyższą. 
Ale również piję do Twojego, prokopcio, przekonania, że dysponujemy taką wiedzą i technologią, 
że wiemy gdzie najbliżej i od kiedy jest możliwe inteligentne życie
. 
Nie wiemy! To nie jest ewolucja gdzie mamy dowody w postaci skamielin na każdym kroku i nowoczesne badania genetyczne. Tutaj conajwyżej 
podejrzewamy. Zauważ, że w dodatku większość naukowców w publikacjach naukowych pisze o "życiu w takiej postaci jaką znamy" (na bazie węgla i przy założeniu istnienia wody w stanie ciekłym). Jeśli znasz jakąś publikację, która mówi o "
inteligentnym życiu" to podziel się proszę, chętnie poczytam. Ale ja na takową się jeszcze nie natknąłem.
Srogie pozdro